KAMIZELKA DAMSKA – TRZY STYLIZACJĘ NA WIOSNĘ I LATO

 Wpis zawiera linki afiliacyjne.

 

Szukając idealnej kamizelki damskiej na ten sezon, trafiłam na kilka modeli, które całkiem nieźle wpisują się w obecne trendy w modzie – więc przy okazji przygotowałam dla Was trzy zestawy, które są bardzo w moim guście. I które świetnie sprawdzą się w tym wiosenno-wczesnoletnim czasie – zwłaszcza, że od jutra zapowiadają piękną pogodę!

 

Kamizelka to modna alternatywa dla marynarki, która w zależności od dodatków może być elegancka, nonszalancka albo idealna „na co dzień, ale z pazurem”. Jest to jeden z tych elementów garderoby, który z łatwością łączy kobiecość z klasyką, a przy tym nie wymaga 10 cm szpilek. A co najlepsze – wystarczy dodać jedną do garderoby, żeby odkryć na nowo połowę rzeczy, które już mamy w szafie. Jeśli więc zastanawiasz się, jak nosić kamizelkę damską tej wiosny i lata – mam dla Ciebie gotowe odpowiedzi i garść inspiracji. Może i Tobie wpadnie w oko coś, co zostanie z Tobą na dłużej.

 

A jeśli masz już swoją idealną kamizelkę – koniecznie daj znać, jak ją stylizujesz! A może dopiero rozważasz, czy to trend dla Ciebie? Jestem bardzo ciekawa, która z moich propozycji wpadła Ci w oko najbardziej? :)

WIOSENNA RUTYNA W TROSCE O SKÓRĘ: CZYLI JAK PRZYGOTOWUJĘ SKÓRĘ NA NADCHODZĄCE LATO. MOJA CODZIENNA PIELĘGNACJA W KILKU KROKACH


Wpis powstał przy współpracy z marką SENSUM MARE.


Wiosna potrafi obudzić nie tylko ogród za oknem, ale i przypomnieć o kilku pielęgnacyjnych zaniedbaniach z ostatnich miesięcy, które intensywnie naprawiam, aby przygotować skórę na nadchodzące lato. Ale spokojnie – nie będzie tu żadnej presji ani 10-etapowej rutyny rodem z koreańskich podręczników urody.

 

Zamiast tego będzie trochę o tym, jak małymi krokami ogarniam swoją skórę i przygotowuję ją na nadchodzące lato – bez stresu oraz poczucia winy. Opowiem Wam o tym, co się u mnie sprawdza, co przetestowałam i co naprawdę daje efekt „wow” – ale taki bardziej „wow, wygląda na to, że się wyspałaś”, a nie „wow, czy to filtr z Instagrama?”. Będzie też o tym jak dbam o skórę od wewnątrz i z zewnątrz (bo nawilżenie naprawdę robi różnicę), dlaczego filtr SPF to mój codzienny must-have, nawet kiedy nie planuję opalania, i jak poranna rutyna bywa równie ważna jak ta wieczorna – jeśli nie ważniejsza. Bo dobra baza to połowa sukcesu, niezależnie od tego, czy mówimy o makijażu, czy po prostu o lepszym samopoczuciu na cały dzień.

 

No dobrze, wystarczy tego filozofowania– czas przejść do konkretów. Bo choć nie jestem kosmetologiem, ani nie wygrałam jeszcze wojny z niesforną cerą (czytaj: sporadyczne wypryski mają się u mnie całkiem nieźle), to przez ostatnie miesiące udało mi się wypracować kilka nawyków, które naprawdę robią różnicę. Oto moja codzienna rutyna – prosta, sprawdzona i przede wszystkim – do zrobienia nawet wtedy, gdy maluch budzi się o świcie, a lista zadań wygląda jak rozdział z powieści sensacyjnej.

 

Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś dla siebie – czy to inspirację, czy pretekst, żeby wieczorem wyjąć z szafki swój ulubiony krem i zrobić coś tylko dla siebie. Bo jak nie teraz, to kiedy?

 

PHOTO DIARY


Zmiana pory roku zawsze wywołuje u mnie tę samą ekscytację – że tym razem na pewno uda mi się dopiąć wszystkie ambitne plany na czas. Ogrodowy rozgardiasz, domowe porządki, tysiące służbowych spraw i oczywiście artykuły na blog, które pięknie wyglądają w kalendarzu... tylko z realizacją bywa różnie. Efekt? Klasyka gatunku – spóźnione „Photo Diary”. Naprawdę miało się pojawić już w zeszłym tygodniu, ale jak to mówią: „lepiej późno niż wcale”. Na swoje usprawiedliwienie mam całkiem pokaźną dawkę niepublikowanych kadrów. Zapraszam Cię więc na moment wytchnienia po długim dniu – kawa w dłoń i rozsiądź się wygodnie :)

OD PIERWSZYCH PROMIENI SŁOŃCA, PRZEZ WIELKANOCNE PRZYGOTOWANIA PO WIECZORNE RYTUAŁY: CZYLI MÓJ PRZEPIS NA POCZĄTEK WIOSNY


Wpis powstał przy współpracy z marką Embryolisse. 

Wiosna – czas, w którym przyroda budzi się do życia. Dla jednych to czas nadziei, dla innych czas wielkich porządków i planów, dla jeszcze innych to czas… alergii. Jeżeli tak jak ja odczuwacie okropne pieczenie oczu, katar od 3 tygodni nie minął i przy kolejnym kichnięciu nie liczycie już nawet na powtarzające się „na zdrowie”, to znaczy, że zaliczacie się do trzeciej grupy :). To jeden z powodów dlaczego zazwyczaj to jesień ma dla mnie najwięcej uroku. Napisałam „zazwyczaj, ponieważ w tym roku, wiosna zaskoczyła mnie swoją energią. Sama nie wiem, czy to ogród, który czeka za oknem, aby posadzić w nim kwiaty, czy po prostu tęsknota za lżejszymi ubraniami, ale coś się zmieniło. 

 

Pierwsze promienie słońca, długie dni i zapach świeżości w powietrzu – to wszystko sprawia, że zaczynam dostrzegać te małe przyjemności jeszcze bardziej. Często jednak muszę się powstrzymywać od przesadnego planowania i stawiania sobie ambitnych celów na ten okres (ale domowych i ogrodowych porządków nie odpuszczam, chociaż rozwlekają się w czasie :D). Zamiast tego staram się o coś zupełnie innego – o docenienie tego, co mam tu i teraz. Oczywiście na tyle na ile jest to możliwe, przy próbach połączenia bycia mamą na pełen etat, współwłaścicielką agencji kreatywnej, w której terminy nie zwracają uwagi na zmianę pory roku oraz zbliżające się wielkimi krokami Święta Wielkanocne; i nieudolną perfekcyjną panią domu w jednym (no bo nie oszukujmy się, nie da się być perfekcyjną we wszystkim, albo po prostu mi się to nie udaje?). 

 

Kiedy wszyscy wokół cieszą się na nadchodzące lato, ja po prostu chcę cieszyć się wiosenną aurą.  Nauczyłam się już, że nie warto czekać na moment, w którym „wszystko się ułoży” – lepiej już teraz dać sobie przestrzeń na te małe przyjemności, które sprawiają, że dzień staje się pełniejszy (zwłaszcza, jeżeli miałaś właśnie wsiadać do samolotu lecącego do Londynu, ale wirusy postanowiły pokrzyżować Ci plany). Od tych pierwszych promieni słońca po wieczorne rytuały – to momenty, które naprawdę potrafią zdziałać cuda i wprowadzić do życia odrobinę spokoju. Wtedy nawet porozrzucane po domu klocki lego przestają denerwować (ale tylko do czasu, aż na któryś nadepnę :). 

 

W tym artykule dzielę się z Wami kilkoma moimi sposobami na to, by poczuć prawdziwą wiosnę – od pielęgnacyjnych rytuałów po pyszne, szybkie desery. Niech każdy dzień w tym sezonie stanie się odrobiną przyjemności! Pewnych rzeczy nie warto odkładać na później… czyż nie? 

PHOTO DIARY



Wpis zawiera linki afiliacyjne oraz promocję marki własnej.

No i na dobre rozkręciła nam się ta wiosna. Świat za oknem zrobił się bardziej kolorowy, a dni zyskały nowy rytm – lżejszy, cieplejszy, zaskakująco… intensywny. Marzec minął mi gdzieś pomiędzy codziennością, chorowaniem, planowaniem a próbą ogarnięcia wszystkiego naraz – czyli klasyka. 

 

Było sporo do zrobienia, kilka spraw do przemyślenia i mnóstwo drobnych momentów, które – choć łatwo je przegapić – potrafią pięknie zmiękczyć dzień. Nie zabrakło też lekkiego chaosu (czy w ogóle istnieje inny?), dużo pracy i nowych wyzwań z nią związanych i zdecydowanie za szybkich poranków. Dziś więc zapraszam Was na podsumowanie ostatnich tygodni – może trochę spóźnione, ale za to napisane z sercem i kubkiem herbaty pod ręką. Mam nadzieję, że znajdziecie tu coś, co sprawi, że uśmiechniecie się do swoich własnych wspomnień z marca. To co, zaczynamy? :)

Instagram

FOLLOW @OFSIMPLETHINGS ON INSTAGRAM
© 2019 OF SIMPLE THINGS | All rights reserved. Contact